Hej. ^^
*kot łapie sznurek od aparatu, jej*
Długo mnie tu nie było i wiem, że nie tęskniliście. Przez ten czas lalki w ogóle nie dotknęłam. Głównym moim problemem, jest to, że mam pomysły na wszystko, ale chęci do szycia niekoniecznie. Dlatego dzisiaj Anshi nie ma nic nowego na sobie, zmuszę się dzisiaj wewnętrznie do szycia. XD
Najpierw pochwalę się moim nowym nabytkiem z biedronki. ^^ Kupiłam te żele pod prysznic. Są świetne. Waniliowo-malinowy pachnie niczym pianki, takie słodkie, że hej. <3 A "smoczy owoc" jest tak doskonałym przeciwieństwem, że wybrałam akurat ten pakiet, a nie zieloną herbatę i limonkę, czy coś.
A dialogami przechodzimy do drugiej części, związanej z innym zakupem. XDD
A: No weźcie mnie przepuście.
A: Dzięki. A poza tym: AAAAAAAA! PINGWINY. WSZĘDZIE. *mdleje*
S: No właśnie. Kupiłam gazetkę Pingwiny z Madagaskaru. *-* (a tutaj cała moja pingwinowa kolekcja. Ten wielki pluszak to Lily - moja pierwsza pingwinka z LPS : D)
S: Jest tu super plakat. ^^
S: I wyrzutnia z dwoma Kowalskimi! Super sprzęt, na pewno zagości w Anshiowym pokoju.
*klik*
*bdziu, wru i w ogóle*
Pingwinowy gang. : D Lily rządzi, jej musk przeważa nad innymi muskami!
A: Hej, chwila. Chodźcie ze mną do pokoju. ^^
A: Mam tu już ściany. Albo tylko ściany. A, nieważne.
Ogólnie ten post jest jakiś nieogarnięty. To przez tą przerwę w pisaniu. A przynajmniej będę tak sobie wmawiać.
Gościnnie wystąpiła Lily. Notkę dedykuję
Looven, mojej zaginionej córce. Kiedy jeszcze się nie zgubiła miała innego ojca, nie miała męża i nie była w ciąży, jak dużo się przez rok zmieniło. <3 I JA CI MÓWIĘ, JAK BĘDZIESZ RODZIĆ, TO DO CIEBIE PRZYJADĘ! XD
Scal.