środa, 16 stycznia 2013

Dead rose

  Czyli nasza pierwsza sesja. c: I chwalimy się sukienką. XD Zrobiłam ponad 20 zdjęć, połowa jest średnia, druga jeszcze gorsza. No cóż.

Jeśli ktoś chce, można włączyć muzyczkę. W sumie ja talentu do
 dobierania piosenek nie mam, więc chyba żadna różnica.


















A teraz chwila narzekania: prawa dłoń jej ciągle wypada, zgubię ją kiedyś. D: Wig to masakra, te końcówki.. ;_; Myłam - szampon, odżywka i nic. A w posiadaniu prostownicy, jak się okazało nie mam. Do tego moje wymarzone akrylki są strasznie drogie - z wysyłką wychodzą ok. 80 zł, bez wysyłki 30 zł. I wig potrzebny jest na teraz, a prawdopodobnie będę go mieć za jakieś 4-5 miesięcy. ^^ Hura.

A na jutro/pojutrze planujemy pierwszy plener w klimatach podobny do tej dzisiejszej sesji. c:

EDIT: Pffff, blogger zjadł jakość zdjęć i z średnich spadły do rangi słabych. ;__;

poniedziałek, 14 stycznia 2013

Pierwszy oficjalny lalkowy post

Tak, tak. Nareszcie tu jest. Po 10 dniach latania i jeżdżenia w pociągach. W sumie gdybym nie była mieszkanką tak przecudownej wsi mogłaby być ze mną już dwa dni temu, ale coś za coś. Ogólnie to dzisiaj w nocy nie mogłam spać, rano nie chciałam nic jeść i tylko patrzyłam przez okno, czy listonosz nie idzie. XD A kiedy już miałam dość i zrobiłam sobie kisiel, to listonosz w zielonym maluchu właśnie przyjechał. Od razu ukryłam się za drzwiami, a jak mama odebrała paczkę to wziuu i jak ninja do mojego pokoju. Ale mama była uparta i sama też chciała patrzyć. Oczywiście jak już odpakowała, to ona pierwsza zobaczyła ten wielki łeb. Ale ja nie oparłam się myślom. Od razu "Ale ona ma wielki łeb". To jest dziwne. Wiedziałam, jakie pullipy mają proporcje ciała, ale jednak kiedy widzi się to po raz pierwszy to... mimo wszystko jest jakiś szok. A potem oczywiście mamę delikatnie wygoniłam i sama zaczęłam cykać zdjęcia. Uwaga, skonsultujcie się z lekarzem lub farmaceutą, bo kontakt wzrokowy z monitorem w ciągu następnych sekund może grozić życiu lub zdrowiu. Wiadomo, pierwsza lalka przybyła, to każdy wtedy chyba był tak szczęśliwy, że robił zdjęcia masakrycznej jakości. A w takim wypadku nawet Photoshop nie pomoże.

Dobra, koniec tego dobrego (a raczej złego). Zawsze zbytnio się rozpisuję, więc bez dłuższego zwlekania - zdjęcia.

Pudło kartonowe. Małe nawet. c:

Mumia. Czyli każdy uwielbia używane lalki. + stojak i karta

I tak oto przedstawiam Wam... Anciol Ashford!

 Pierwsze zdjęcie po wyjęciu.
A: *rozgląda się* Może... może dasz mi jakieś ubranie?
S: Pewnie. *szuku szuku*
A: *ubieru ubieru*

A teraz bez dialogów.


Jakie słodkie łapki. I manicure, co za luksus. : D

 A tu chyba największa masakra. Końcówki. Dzisiaj bierzemy odżywkę i prostownicę i robimy to, czego nas Ruda nauczyła. ^^

 Jeszcze jedno zdjęcie buźki...



 ... i spać. Padła. Padła, spadła i na dywan. (dobra, wcale nie spadła, położyłam ją)




 A: Czemu mi przeszkadzasz? Chcę spać.

 A: Już rozumiem. Chcesz mi zabrać sen, żebym zbrzydła, a żebyś ty była ładniejsza ode mnie! D:<

 A: WYPROWADZAM SIĘ!
S: Serio?
A: Oczywiście, że nie, idę tylko spać.



Di End

Czyli pierwszy lalkowy post dobiega końca. Dzisiaj wybieram się w podróż na strych, może znajdę jakieś fajne materiały. A jak nie, to w czwartek nawiedzę hurtownie z materiałami. A poza tym, musimy niedługo kupić trampole. Potem wig i akryle. Must have po prostu. I dziękuję, to pierwszy post z lalką, a już ponad 500 wyświetleń i prawie 20 obserwatorów! c:

A tak właściwie... mam na imię Skarlet (Scal, Skal, Scalee czy jak tam chcecie), 13 lat, rocznikowo 14. Małopolska, okolice Tarnowa. Bo się jeszcze nie przedstawiłam. c:

I jeszcze jedno. Macie jakieś pomysły na zdrobienia dla mojej lalki? Ja wpadłam jedynie na Ann i Anshi. D: